Dyskusje na temat dworca w Katowicach trwają od lat, ostatnio rozpisano nawet swoisty plebiscyt, czy zachować stary budynek, odnawiając i adaptując jego oryginalną bryłę do współczesnych wymogów, czy lepiej zburzyć, pozostawiając imponującą pustą działkę w katowickiej "strefie zero" nowym inwestorom. PKP szuka ponoć partnera do spółki (swoją drogą ciekawe, kto też będzie chciał wejść w spółkę z naszym ulubionym państwowym bankrutem...).
Nie jestem fachowcem od architektury, ale argumenty zwolenników tzw. ostrego cięcia i wyburzenia mnie jednak nie przekonują. Mogę wymienić kilka innych budynków w ścisłym centrum, które szpecą nasze miasto znacznie bardziej. A może by tak wyburzyć Zenit? Czemu ten ohydny społemowski przybytek wciąż straszy w samym rynku? Jeśli ktoś zaglądał ostatnio do Zenitu jako klient, to wie, że marnuje się tu po prostu doskonale położona działka. No, chyba żeby zrobić w Zenicie Muzeum Socrealizmu, jak w Kozłówce. Te same regały, wystrój wnętrz, te same ekspedientki, ech, łza się w oku kręci...
A co np. z Domem Prasy? Czy Skarbkiem, któy jeszcze jakoś wygląda z zewnątrz, ale konia z rzędem temu, kto mi udowodni, że ten genialnie położony sklep może być dochodowy... Dawny Komag też nie grzeszy urodą (choć teraz przykryty w całości reklamą Skody), ale wiadomo, że trwają przymiarki do generalnego remontu elewacji. A może by tak zburzyć Superjednostkę? Tylko kto da mieszkania ponad 800 rodzinom? Albo na miejsce Spodka wybudować nową hipernowoczesną halę widowiskową? No i oczywiście wysadzić w powietrze Stadion Śląski, bo te wymogi FIFA...
Ja mgliście pamiętam dworzec z czasów jego świetności w latach 70-tych, jasne, że postrzeganie małego dzieciaka jest inne, niż dorosłego, ale ten budynek naprawdę robił wrażenie. Ogromny, przestronny, wysoki, wręcz monumentalny. A do tego pełen kolorowych podświetlanych reklam w pasażach. Z czynną kawiarnią i restauracją, z poczekalnią (pamiętam tę późniejszą akcję - usuwamy ławki z hallu dworca, bo śpią na nich bezdomni...), z ruchomymi schodami, które naprawdę działały i były chyba jedynymi wówczas, obok tych w Skarbku, w Katowicach! I o dziwo dworzec był czysty, regularnie sprzątany, wolny od tego koszmarnego fetoru, który w tej chwili powala wchodzących.
Zawsze dziwiło mnie to niewykończone kielichowe sklepienie (chyba nie starczyło pieniędzy na otynkowanie?), dopiero niedawno wyczytałam, że te ślady po deskach szalunkowych odciśnięte w betonie to charakterystyczny element tzw. brutalizmu w architekturze.
No i co? Zburzyć? Wybudować kolejną bezosobową i bezstylową mega-konstrukcję ze szkła i aluminium? Cudze chwalicie... A może po prostu nie znamy Katowic i nie umiemy docenić tych nielicznych w końcu obiektów, które od lat nadają miastu jego charakter i klimat. Marudzimy, że brzydkie, że fatalny rynek, że wieczorem nie ma gdzie wyjść, że niebezpiecznie. OK, racja, tylko czy panaceum na wszystkie troski jest wybudowanie w centrum jeszcze trzech albo pięciu nowych biurowców?
P.S.
No, chyba, że faktycznie przeniesiemy dworzec na Sądową, wraz z całą infrastrukturą komunikacyjną i koniecznym zapleczem, a w nowym-starym dworcu urządzimy muzeum sztuki nowoczesnej na miarę nowojorskiego Guggenheim Museum? Pomysł odważny, wręcz brawurowy, tylko gdzie nasz Pan Wright?
Nie jestem fachowcem od architektury, ale argumenty zwolenników tzw. ostrego cięcia i wyburzenia mnie jednak nie przekonują. Mogę wymienić kilka innych budynków w ścisłym centrum, które szpecą nasze miasto znacznie bardziej. A może by tak wyburzyć Zenit? Czemu ten ohydny społemowski przybytek wciąż straszy w samym rynku? Jeśli ktoś zaglądał ostatnio do Zenitu jako klient, to wie, że marnuje się tu po prostu doskonale położona działka. No, chyba żeby zrobić w Zenicie Muzeum Socrealizmu, jak w Kozłówce. Te same regały, wystrój wnętrz, te same ekspedientki, ech, łza się w oku kręci...
A co np. z Domem Prasy? Czy Skarbkiem, któy jeszcze jakoś wygląda z zewnątrz, ale konia z rzędem temu, kto mi udowodni, że ten genialnie położony sklep może być dochodowy... Dawny Komag też nie grzeszy urodą (choć teraz przykryty w całości reklamą Skody), ale wiadomo, że trwają przymiarki do generalnego remontu elewacji. A może by tak zburzyć Superjednostkę? Tylko kto da mieszkania ponad 800 rodzinom? Albo na miejsce Spodka wybudować nową hipernowoczesną halę widowiskową? No i oczywiście wysadzić w powietrze Stadion Śląski, bo te wymogi FIFA...
Ja mgliście pamiętam dworzec z czasów jego świetności w latach 70-tych, jasne, że postrzeganie małego dzieciaka jest inne, niż dorosłego, ale ten budynek naprawdę robił wrażenie. Ogromny, przestronny, wysoki, wręcz monumentalny. A do tego pełen kolorowych podświetlanych reklam w pasażach. Z czynną kawiarnią i restauracją, z poczekalnią (pamiętam tę późniejszą akcję - usuwamy ławki z hallu dworca, bo śpią na nich bezdomni...), z ruchomymi schodami, które naprawdę działały i były chyba jedynymi wówczas, obok tych w Skarbku, w Katowicach! I o dziwo dworzec był czysty, regularnie sprzątany, wolny od tego koszmarnego fetoru, który w tej chwili powala wchodzących.
Zawsze dziwiło mnie to niewykończone kielichowe sklepienie (chyba nie starczyło pieniędzy na otynkowanie?), dopiero niedawno wyczytałam, że te ślady po deskach szalunkowych odciśnięte w betonie to charakterystyczny element tzw. brutalizmu w architekturze.
No i co? Zburzyć? Wybudować kolejną bezosobową i bezstylową mega-konstrukcję ze szkła i aluminium? Cudze chwalicie... A może po prostu nie znamy Katowic i nie umiemy docenić tych nielicznych w końcu obiektów, które od lat nadają miastu jego charakter i klimat. Marudzimy, że brzydkie, że fatalny rynek, że wieczorem nie ma gdzie wyjść, że niebezpiecznie. OK, racja, tylko czy panaceum na wszystkie troski jest wybudowanie w centrum jeszcze trzech albo pięciu nowych biurowców?
P.S.
No, chyba, że faktycznie przeniesiemy dworzec na Sądową, wraz z całą infrastrukturą komunikacyjną i koniecznym zapleczem, a w nowym-starym dworcu urządzimy muzeum sztuki nowoczesnej na miarę nowojorskiego Guggenheim Museum? Pomysł odważny, wręcz brawurowy, tylko gdzie nasz Pan Wright?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz