27 czerwca 2007

Sexy Silesia?

Od razu wyjaśniam, żeby nie było nieporozumień... Nie chodzi o kolejną edycję targów erotycznych czy otwarcie przybytku z branży "usług towarzyskich". Na czerwcowych targach CEPIF odbyła się dyskusja panelowa zatytułowana przekornie: "czy Śląsk jest sexy?".
W lokalnym dodatku do Gazety Wyborczej w ostatnim dniu maja Katowiczanie mogli zobaczyć całostronicową reklamę zapowiadającą targowe spotkanie. I nic by nie było w tym szczególnego, gdyby nie pomysł - otóż na prawie połowie strony, zamiast spoconych i brudnych od węglowego urobku torsów górników widzimy śliczną i apetyczną brunetkę w wydekoltowanej koronkowej sukience i złotych szpilkach. Pani nie stoi przy taśmie, nie siedzi nawet za zawalonym dokumentami biurkiem. Nie widać, żeby dotykały ją problemy związane z restrukturyzacją przemysłu ciężkiego czy bezrobociem na terenach pokopalnianych... Ona, jak na złość i wbrew całemu światu, wygląda kwitnąco i kusząco, młoda, ładna, zadbana. A w tle majaczy nocne zdjęcie Spodka...
No cóż, gdyby nie tekst poniżej - nigdy by człowiek przypuszczał, czegóż to ta reklama dotyczy? Można marudzić, że co ta ślicznotka ma niby wspólnego z naszym nieszczęsnym regionem, dotkniętym wszystkimi możliwymi plagami ekonomiczno-społecznych przeobrażeń lat 90-tych. Że hasło "sexy Silesia" brzmi niepoważnie i budzi nieodpowiednie skojarzenia. Takie głosy słyszałam.
A ja mam jedno pytanie... Przy okazji dyskusji nad projektem nowego Muzeum Śląskiego podnoszona jako główną zaletę zwycięskiej koncepcji jej wpasowanie w lokalną tradycję. Bo muzeum wkopane w ziemię, zanurzone w ziemi - to symbol, to taka analogia do historii, do górnictwa i kopalnianych chodników, bo węgiel-czarne złoto-zbiory muzealne-skarby kultury... Porównania, ciągi skojarzeń mniej i bardziej naciąganych...
Uwielbaim klimat starego Nikiszowca, zachwycam się domkami na Giszowcu, podziwiam pana Brossa za to, co wyczarował z szopienickiego browaru. Ale pytami nieśmiało, czy my kiedykolwiek wyzwolimy się ze stereotypu dawnego Śląska? Mitologii powstań, filmów Kutza, nostalgii za boomem lat 70-tych? Konwicki pisał dawno temu o kompleksie polskim, a my cierpimy wciąż na "kompleks śląski". Nie wolno utracić narodowej czy regionalnej pamięci - to oczywiste. Ale tradycja, historia, przeszłość są po to, żeby na nich budować nową jakość. Nie musimy schodzić z naszym Śląskiem do podziemi, chować go wstydliwie w górniczych szybach i chodnikach. Śląsk nowoczesny, miejsce pracy dla młodych, świetnie wykształconych fachowców, logistyka, outsourcing, nowe technologie, projektowane z rozmachem komercyjne inwestycje... To miejsce naprawdę ma potencjał... I może być ... sexy....

Brak komentarzy: