Rok temu chyba nikomu w Katowicach nie śniło się, że ceny mieszkań w naszym mieście mogą dojść do 4-5 tys. PLN za m2. A dziś ta możliwość wydaje się coraz bardziej realna... Przy utrzymaniu dotychczasowego tempa wzrostu, a nawet jego sporym spowolnieniu i tak w perspektywie najbliższego roku-dwóch lat możemy, jak się wydaje, liczyć na średnią cenę metra lokalu mieszkalnego na rynku wtórnym na tym właśnie magicznym poziomie ok. 5 tys. PLN. Osiągnęlibyśmy w ten sposób mniej więcej ceny dzisiejszego Poznania czy Lublina, chociaż nie wiadomo, czy uda nam się te miasta dogonić. Na pewno nie znajdziemy się w ścisłej czołówce, gdzie dziś przoduje stolica, po piętach depcze jej Gród Kraka, a zaciekle (zwłaszcza w ostatnim roku) goni Wrocław.
Czy pomoże nam piłkarskie święto w 2012 roku? Gdyby nasz Stadion Śląski został zakwalifikowany do pierwszej czwórki, a nie wpisany na listę rezerwową - na pewno cały region zyskałby ogromny zastrzyk finansowo-inwestycyjnej energii. Wydaje się jednak, że od dawna nie działa w sferach rządzących żadne śląskie lobby i po raz kolejny potraktowano nas po macoszemu. Czyżby znów odezwało się echo dawnych anty-śląskich uprzedzeń, kiedy byliśmy przez resztę kraju z zazdrością postrzegani jako pieszczoch systemu? Ale dosyć dygresji....
Wróćmy do naszych mieszkań. Co się dzieje na rynku wtórnym?
Ceny rosną. Wzrost jest stopniowy, ale ciągły. Jeśli np. pod koniec zeszłego roku średnia cena metra oscylowała w okolicach 3 tys. PLN to teraz wynosi już ok. 3,5-3,7 tys PLN i coraz bardziej zbliża się do 4 tys.! Trudno na rynku wtórnym znaleźć ofertę poniżej 3 tys., w takich cenach wystawiane są do sprzedaży nawet lokale w mniej atrakcyjnych dzielnicach typu Załęże czy Szopienice.
Metr mieszkania na Os. Tysiąclecia czy Paderewskiego to minimum 3,5 tys. choć pojawiają się już oferty dochodzące do 4,5 tys. PLN. Oczywiście im lepszy standard mieszkania, lokalizacja, piętro - tym wyższa cena.
W Śródmieściu nie ma co szukać mieszkania poniżej 4 tys. za metr. Położenie, stan techniczny i otoczenie budynku jest tu oczywiście najważniejsze, za lokal w okolicach Katedry (Bratków, Astrów, Różana, Jordana) klienci gotowi są zapłacić nawet 6 tys. za metr!
Granicę 4 tys. zaczyna przekraczać także Koszutka, popularne są zwłaszcza okolice KSM - Klonowa, Topolowa, Grabowa i stara zabudowa z lat 60-tych - "podkowy" na Okrzei, niskie ceglane bloki w rejonie Grażyńskiego czy Czerwińskiego. Minimum 4-4,5 tys. trzeba też zapłacić za świetną pod wynajem lokalizację w ścisłym Centrum miasta - Superjednostkę, Uniwersytecką czy Żyletkę.
Na Os. Ptasim takie ceny nikogo nie dziwią, tam było, jest i chyba już zawsze będzie najdrożej. Co ciekawe - lokale usytuowane w tej brynowskiej dzielnicy są wystawiane po 7-8 tys. za metr i znajdują nabywców. Klienci poszukują nie tylko najnowszych (ale oczywiście także najkosztowniejszych) apartamentów na Wróbli czy Czajek, po 6 tys. są też w stanie zapłacić za mieszkania w blokach z lat 80-tych przy ul. Drozdów lub Kolibrów.
A co na to Sprzedający? Sprzedający czytają gazety, śledzą portale internetowe, oglądają TV i myślą sobie: "skoro u nas metr kosztuje 4 tys. a w takim Wrocławiu 7 tys., nie mówiąc już o Warszawie z jej średnią 9-9,5 tys.... No, to u nas na pewno jeszcze też zdrożeje. Takie mamy drogi! Takie inwestycje się szykują! A jakby wypaliło jeszcze Euro 2012! Nie muszę- nie sprzedam teraz. Poczekam, sprzedam jeszcze lepiej" A Kupujący płaczą.... I płacą....