29 lipca 2012
Co nowego w Katowicach?
Prace na budowie Galerii idą pełną parą - co obserwujemy z naszego biura co dnia, pozdrawiam panów wykańczających elewację od strony 3 Maja, którzy nieraz nam przyjaźnie machają ze swoich rusztowań:) Dzieje się też dużo na samym dworcu - stoi 8 kielichów, nieco wyższych niż pierwowzory, fachowcy wykańczają elewację i wnętrze hali głównej. W końcu jeszcze na ten rok planowane jest otwarcie zarówno dworca kolejowego jak i autobusowego, a czasu coraz mniej.
Tymczasem wyprawa do centrum staje się dla przeciętnego mieszkańca naszego miasta coraz bardziej karkołomna. Wymieniane jest torowisko tramwajowe, a prace na rynku i wokół niego jakoś nie mogą się skończyć, żeby przejść od strony Młyńskiej i 3 Maja na Warszawską czy Bankową trzeba przecisnąć się po wąziutkiej prowizorycznej kładce pod Zenitem albo przedrzeć się na wysokości salonu Vistuli koło teatru im. Wyspiańskiego obok przeniesionych tam przystanków tramwajowych. Początek Warszawskiej jest take wygrodzony, a ul. św. Jana praktycznie nie widać spoza rusztowań i wykopów (współczuję właścicielom położonych przy niej butików...). Za to przy Korfantego pojawiła się Rawa - tak, odkryto fragment naszej flagowej rzeki na wysokości przybudówki pod adresem Korfantego 2a. Dziś Panie biegają tam po outletowe ciuszki Escady i buty Polliniego, a dla nieco starszych mieszkańców Katowic to miejsce gdzie przez długie lata znajdował się kultowy bar "Kurczak", który roztaczał zapachy porównywalne z tymi przy Mielęckiego.
Następny etap to przebudowa Korfantego i regulacja naszej rzeki. Kolorem Rawa w tym miejscu przypomina nieco wodę w weneckich kanałach, tylko gdzie te renesansowe pałace, te kościoły z obrazami Tintoretta, te urocze mostki i gondole... Zagospodarowanie tego fragmentu rynku będzie ogromnym wyzwaniem, chociaż nic tak nie tworzy przyjaznej dla mieszkańców przestrzeni miejskiej jak zieleń i woda. Po tegorocznej podróży po Hiszpanii wciąż mam przed oczami wspaniałe fontanny Barcelony, zielone place Madrytu, oszałamiające swoją bujnością i feerią kolorów parki Sewilli.
Jako, że Katowice są miastem młodym, pozbawionym wielkich zabytków architektury i niestety nie mającym Starówki, która jest naturalnym sercem Krakowa, Wrocławia, Poznania czy Lublina - jesteśmy skazani na pomysłowość współczesnych urbanistów. Złośliwcy nadali nam już nowy przydomek - Katowice miały być "miastem ogrodów", a teraz są "miastem konkursów". Chodzi oczywiście o kolejne edycje konkursów na przebudowę rynku i stworzenie centrum z prawdziwego zdarzenia, a więc reprezentacyjnego, nowoczesnego i przyjaznego dla mieszkańców. Na początku lipca okazało się, że kolejna edycja tego konkursu pozostała nierozstrzygnięta, spośród 16 projektów żaden nie zyskał akceptacji sądu konkursowego i nie przyznano pierwszego miejsca. Czyli koncepcja nowego rynku, którego przebudowa miała być ostatnim etapem prac wciąż nie istnieje.
Hiszpańska Walencja, założona przez Rzymian w 2 wieku p.n.e.(!) ma swoje słynne Miasto Nauki i Sztuki, zaprojektowaną przez rodzimego architekta Santiago Calatravę futurystyczną dzielnicę z fantastycznymi białymi budynkami - jest tam opera, delfinarium, oceanarium, kino Imax, muzeum nauki itd. itp...
Dzielnica tętni życiem, a ekstrawaganckie budowle fotografują tysiące przyjeżdżających do miasta turystów i wielbicieli Formuły 1.
Może na Półwyspie Iberyjskim poszukać inspiracji dla naszych włodarzy?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz