Mariacką udało się jednak w końcu ożywić, dzisiaj lokal położony między Mielęckiego a Stanisława jest dla restauratorów, właścicieli pubów, klubów i dyskotek najbardziej poszukiwanym towarem, a czynsze najmu za parterowe powierzchnie z witrynami dochodzą do 100 zł./m! W ostatnim czasie kilka nieruchomości przy Mariackiej zmieniło swoich właścicieli - np. znalazł się prywatny nabywca na hotel Śląski pod nr 15, trwają negocjacje w sprawie kupna kilku sąsiadujących nieruchomości, a miasto przymierza się do sprzedaży kamienicy pod nr 10 (na rogu ze Stanisława, tam, gdzie przez całe lata mieściła się Desa), o czym można przeczytać na Platformie Konsultacji Społecznych UM Katowice.
Jednak fakt, że Mariacka stała się najważniejszym w Katowicach centrum imprezowo-koncertowym (konkuruje skutecznie z dotychczasowym numerem 1, czyli rejonem placu Wolności/początku Gliwickiej/Matejki i Sokolskiej/Opolskiej) ma też, co oczywiste, także skutki negatywne. Imprezowicze śmiecą, hałasują, piją, biją się, rzucają byle gdzie butelki, puszki i tysiące petów, nie mówiąc już o innych fizjologicznych atrakcjach.
Pod koniec września opublikowano podsumowanie tegorocznej statystyki ulicy - 130 imprez, ponad 1150 mandatów i ok. 30 osób, które wnioskowały do władz miasta o przydział lokali zastępczych (żyć trudno nie tylko nocami, w końcu plenerowe koncerty są przygotowywane także w ciągu dnia, a próby nagłośnienia dają popalić mieszkańcom niezależnie od pory). Właściciele knajp narzekają, że całodobowe sklepy monopolowe odbierają im klientów, którzy wolą kupić wódkę czy piwo taniej i wypić pod chmurką.
Problemem jest też towarzystwo z półświatka, do wciąż obecnych na ulicy wiekowych już dam lekkich obyczajów dołączyła ostatnio coraz liczniejsza rzesza bezdomnych, żebraków i wszelkiego autoramentu meneli. Przez chwilę na Facebooku można było nawet znaleźć stronkę pod swojsko brzmiącym tytułem: "Tap Menl na Mariackiej"... W ciągu dnia na ulicy nie jest już ani przyjemnie, ani bezpiecznie, a w nocy przypadkowi przechodnie też omijają ten rewir z daleka, po mieście krążą legendy o ekscesach wyczynianych przez pijaną młodzież.
Szkoda, żeby ta wizytówka miasta, tak długo remontowana za nasze wspólne, ciężkie pieniądze, popadała teraz w ruinę. Dla organizatorów imprez masowych (a Mariacka to teraz przecież taka jedna nieustająca impreza) to w końcu żadne novum, że dużo młodych ludzi zgromadzonych w jednym miejscu chce się głośno bawić, a przy tym chętnie sięga po wszelkiej maści używki, wrzeszczy, śpiewa, czasem też wymiotuje i sika gdzie popadnie. A my, mieszkańcy Katowic... cóż... w końcu sami chcieliśmy mieć żywą i wesołą Mariacką...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz