Nieruchomość jest długoterminową lokatą, można ją obciążyć hipoteką, korzystnie wynająć (a potem spłacać z czynszu najmu raty kredytowe) no i oczywiście w każdej chwili sprzedać. A posiadaną gotówkę bardziej opłaca się ulokować np. w funduszach inwestycyjnych. Chociaż czy ktoś uzyska tam 100-procentową stopę zwrotu? A wziąwszy pod uwagę ceny mieszkań z Katowic z początku 2006 r. i z dnia dzisiejszego możemy łatwo obliczyć, że mieliśmy do czynienia z takim właśnie oszałamiającym wzrostem!
W ciągu sześciu lat w Polsce stopy kredytowe spadły z 18% do 4 % rocznie, choć mamy i tak stosunkowo niski poziom zadłużenia hipotecznego. W 2005 r. udział kredytów hipotecznych w PKB wynosił 6 %, a w tym samym czasie w Hiszpanii przekraczał 50% (czyli ponad połowa dochodu statystycznej rodziny jest przeznaczana na spłatę kredytów hipot.). W całej Unii ten wskaźnik wynosi ok. 45-47 %!
Upowszechnienie kredytów hipotecznych jest motorem napędzającym popyt na rynku nieruchomości, banki udzielają kredytów nisko oprocentowanych, na długie okresy (25-30 lat), finansują całkowite koszty nabycia łącznie z kosztami pośrednika, remonty, prace wykończeniowe, dopuszczają współkredytowanie itp.
W tym roku kredyty hipoteczne mogą nieznacznie podrożeć, są w większości zaciągane we frankach, a w Unii obserwuje się obecnie tendencję do wyrównywania stóp procentowych od kredytów w euro i we frankach. Polskie banki pracują często na zerowej prowizji, obniżają marże do symbolicznego 1%, co w efekcie sprawia, że kredyty u nas są jednymi z najtańszych w całej Europie. Co znamienne, w ubiegłym roku banki hipoteczne pożyczyły nam ponad 43 mld zł. (dla porównania w 2005 r. - 24 mld, a w 2004 - tylko 15 mld).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz